W dzisiejszym świecie codziennie korzystamy z kosmetyków – od kremów i balsamów, po żele pod prysznic, szampony czy pasty do zębów. Rzadko jednak zastanawiamy się nad tym, w czym te produkty są przechowywane. Tymczasem plastikowe opakowania mogą nie być całkowicie obojętne dla naszego zdrowia. Coraz więcej badań wskazuje, że z niektórych tworzyw sztucznych mogą przenikać do zawartości opakowania szkodliwe substancje chemiczne. W szczególności dotyczy to tzw. zaburzaczy hormonalnych (ang. endocrine disruptors) – związków, które mogą ingerować w układ hormonalny człowieka.
Badania opublikowane w czasopiśmie naukowym Polymers (międzynarodowe, recenzowane czasopismo poświęcone nauce o polimerach) rzucają światło na to, jak różne rodzaje plastiku oddziałują z kosmetykami. Naukowcy dokładnie przeanalizowali jedenaście powszechnie stosowanych materiałów opakowaniowych, w tym m.in.
- PET (politereftalan etylenu),
- HDPE (polietylen wysokiej gęstości),
- LDPE (polietylen niskiej gęstości),
- PP (polipropylen),
- SAN (kopolimer styren-akrylonitryl),
Ich celem było zbadanie, czy i jakie związki chemiczne mogą migrować z tych opakowań do produktów kosmetycznych i czy mają one działanie hormonalne.
Spis treści
Uwalnianie szkodliwych substancji
Okazało się, że niektóre plastikowe opakowania rzeczywiście mogą uwalniać substancje o działaniu endokrynnym – czyli takie, które potrafią naśladować lub blokować działanie naturalnych hormonów w organizmie. Wśród tych substancji wykryto związki o właściwościach estrogenowych (działające jak żeńskie hormony płciowe) oraz antyandrogennych (blokujących działanie męskich hormonów).
Zaburzenia hormonalne mogą mieć wiele negatywnych konsekwencji zdrowotnych – od zaburzeń płodności, przez problemy z tarczycą, aż po rozwój niektórych nowotworów hormonozależnych. Choć stężenia tych związków w kosmetykach wydają się być niewielkie, regularny i długotrwały kontakt z nimi może mieć znaczenie – szczególnie w kontekście produktów codziennego użytku.
Istotne znaczenie mają składniki kosmetyku
Co ciekawe, badacze zauważyli, że to, jak dużo szkodliwych związków przenika z plastiku, zależy nie tylko od rodzaju samego tworzywa, ale również od typu kosmetyku, jaki znajduje się w opakowaniu. W celu odwzorowania różnych konsystencji i składów kosmetyków, użyto tzw. symulantów – substancji, które zachowują się podobnie jak kosmetyki w kontakcie z plastikiem. Zastosowano m.in. wodę o różnych pH (kwaśne, zasadowe, neutralne), 30% etanol, glicerynę oraz parafinę.
Okazało się, że w przypadku wodnych symulantów (czyli tych najbardziej zbliżonych do np. toników, żeli czy płynów micelarnych), migracja szkodliwych związków była znikoma lub wręcz nieistniejąca. Z kolei bardziej tłuste lub oleiste substancje, takie jak parafina i gliceryna, znacznie silniej „wyciągały” chemikalia z opakowań.
Parafina i gliceryna najmocniej wyciągają substancje antyandrogenowe
Z wszystkich symulantów użytych w badaniu, to właśnie parafina wykazała największą zdolność do wyciągania substancji antyandrogennych z tworzyw sztucznych. Innymi słowy – imitując tłuste kosmetyki, jak balsamy czy kremy, parafina ujawniła, że niektóre opakowania mogą przenosić do produktu związki zakłócające działanie hormonów męskich. Może to być szczególnie istotne w przypadku kosmetyków pielęgnacyjnych dla mężczyzn, a także dla kobiet w ciąży i dzieci, które są szczególnie wrażliwe na zmiany hormonalne.
Z kolei gliceryna, popularny składnik wielu kosmetyków nawilżających, wykazała działanie podobne do estrogenów – czyli naśladowała działanie żeńskich hormonów płciowych. Choć gliceryna sama w sobie nie jest szkodliwa, to jej właściwości ekstrakcyjne mogą powodować migrację estrogenopodobnych związków z plastikowych opakowań do zawartości produktu.

Co „wypływa” z opakowań?
Analiza chemiczna przeprowadzona metodą GC-MS (chromatografii gazowej sprzężonej ze spektrometrią mas) pozwoliła zidentyfikować konkretne związki chemiczne, które migrowały z opakowań. Wśród nich znalazły się tzw. NIAS (ang. Non-Intentionally Added Substances) – czyli substancje, które nie zostały celowo dodane do plastiku, ale pojawiły się w nim np. jako produkty uboczne lub zanieczyszczenia podczas produkcji.
Niektóre z tych związków zostały sklasyfikowane jako potencjalnie niebezpieczne – wykazujące działanie hormonalne, toksyczność rozwojową lub inne szkodliwe właściwości. Choć nie wszystkie tworzywa emitowały te związki w dużych ilościach, ich obecność nawet w śladowych ilościach może być istotna przy długotrwałym użytkowaniu.
Wnioski
Badanie potwierdza, że rodzaj opakowania i typ kosmetyku mają znaczenie dla naszego zdrowia. Warto zwracać uwagę na jakość materiałów opakowaniowych – zwłaszcza przy kosmetykach o tłustej konsystencji, które mają dłuższy kontakt z opakowaniem (np. kremy w słoiczkach, balsamy, olejki). Choć normy regulujące bezpieczeństwo opakowań są coraz bardziej restrykcyjne, nauka pokazuje, że temat ten wymaga dalszej kontroli i większej świadomości zarówno ze strony producentów, jak i konsumentów.
Najlepszym rozwiązaniem – zarówno dla zdrowia, jak i środowiska – może być stopniowe odchodzenie od tworzyw sztucznych na rzecz opakowań szklanych, metalowych lub biodegradowalnych. Zanim jednak to nastąpi, dobrze jest pamiętać, że nawet kosmetyk w eleganckim plastikowym słoiczku może mieć ukryte „chemiczne drugie dno”.
Podsumowanie profesjonalne
Badano aktywność hormonalną i profil substancji zaburzających układ hormonalny (ED) w przypadku jedenastu materiałów opakowaniowych z tworzyw sztucznych, obejmujących pięć głównych typów polimerów (3PET, 1HDPE, 4LDPE, 2PP i 1SAN), za pomocą testów in vitro opartych na reporterach genowych oraz analizy chemicznej typu non-targeted z użyciem chromatografii gazowej sprzężonej ze spektrometrią mas (GC-MS). W celu odwzorowania kontaktu z kosmetykiem, w testach migracji użyto sześciu symulantów (woda kwaśna, alkaliczna, neutralna, etanol 30%, gliceryna i parafina), wypełniając opakowanie symulantem.
Po miesiącu w temperaturze 50°C symulanty zostały skoncentrowane przez ekstrakcję fazy stałej (SPE) lub ekstrakcję ciecz-ciecz (LLE). Profile migracji siedmiu głównych substancji zaburzających układ hormonalny, wykrytych za pomocą GC-MS w różnych materiałach i symulantach, porównano z aktywnością receptorów estrogenowych (ER) i androgenowych (AR). W przypadku niskiej ekstrakcji substancji ED w symulantach wodnych, w wyciekach nie stwierdzono aktywności hormonalnej.
Parafina okazała się najbardziej ekstrakcyjnym symulantem substancji antyandrogennych, podczas gdy gliceryna wykazywała aktywności estrogenowe. Ogólnie migracja substancji ED w parafinie była skorelowana z aktywnością hormonalną. NIAS 2,4-di-tert-butylofenol oraz 7,9-di-tert-butyl-1-oxaspiro(4,5)deka-6,9-dien-2,8-dion były dwoma głównymi substancjami ED obecnymi we wszystkich polimerach (głównie w PP i PE) oraz w największej ilości w symulancie parafinowym. Zastosowanie gliceryny i płynnej parafiny jako symulantów produktów kosmetycznych wykazało ich znaczenie i komplementarność w ocenie bezpieczeństwa uwolnionych związków wykazujących aktywność hormonalną w tej zintegrowanej strategii łączącej testy biologiczne i podejścia analityczne.
Artykuł powstał na podstawie badania: Migration Studies and Endocrine Disrupting Activities: Chemical Safety of Cosmetic Plastic Packaging – Polymers 2023, 15, 4009, autorzy: Bou-Maroun, E.; Dahbi, L.; Dujourdy, L.; Ferret, P.-J.; Chagnon, M.-C.
Grafika: Designed by Freepik